Jesienna wyprawa nad jezioro Tuchomskie. Szkoda było nie wykorzystać słońca.
Najpierw przez poligon do Auchan.
Za obwodnicą udało mi się trafić w drogę przez osiedle i wyjechałem zgodnie z planem prawie na rondzie turbinowym. Dużo lepiej niż Kartuską z jej dużym ruchem bez chodników.
Dalej kawał nowiutkiego asfaltu na ul. Maszynowej.
Mała wycieczka prosto po pracy.
Pierwszy raz przejechałem się wzdłuż opływu Motławy od "dalszej" strony. Tam jest kilka km równej nawierzchni z kostki, ławeczki, utwardzone połączenia z przylegającymi drogami. Pełen luksus, tylko wszystko to trochę zapomniane i zaniedbane.
Nie chciało mi się wstawać tak wcześnie i zapomniałem zapłacić wpisowego.
Wyjazd z domu, w dół Kartuską, potem siódemką do Przejazdowa. Małe zakupy co by nie umrzeć z pragnienia. Do Sobieszewa, przez most, w prawo szosą do Świbna. Potem już razem ze wszystkimi. Promem na drugą stronę, przekroczyć siódemkę, postój na dożynkach w Kościelnicy.
Całkiem miła wycieczka. Trzeba zdobyć trochę formy przez Żuławami.
Wyjazd z domu po 14-tej, powrót tuż po zachodzie słońca. Dni coraz krótsze...
Polecam drogę od Przejazdowa, przez most pontonowy, wzdłuż Wisły do Przegaliny i potem do promu. Bardzo fajnie i w miarę szybko się jechało.
Kielce po raz drugi.
Tym razem zaczynam od północnej strony. Najpierw trzeba przebić się przez nową drogę. Potem jakimiś polnymi dróżkami w stronę miasta.
Przez miasto w stronę Zalewu Kieleckiego - bardzo ładne miejsce. Jakiś facet szlalał ze swoją zdalnie sterowaną spalinową motorówką. Straszny hałas niósł się po wodzie, ale trzeba przyznać że było to efektowne.
Tak jak poprzednim razem, pożyczam czerwony rower i jadę na podbój bliższej i dalszej okolicy.
Przez łąki pzez pola kieruję się z Cedzyny w stronę Kielc, konkretnie biorąc namiar na miejską górę Telegraf z charakterystyczną anteną na szczycie. Chwilami było ciężkawo na wertepach, ale za to podziwiałem piękne widoczki.
U podnóża góry chwila odpoczynku.
Wyjazd rano z Basią na foteliku, bo sama chciała. Na nowej pętli tramwajowej na Oruni górnej chwila przerwy na podziwianie parkingu rowerowego.
Pojechaliśmy dalej w stronę parku oruńskiego, ale gdy na jakiejś dziurze rower podskoczył, Basia razem z fotelikiem odczepiły się od roweru i wylądowały w największym błocie w okolicy. Coś takiego.
Właściwie to nie jeden wyjazd, ale trzy :) Raz: rano z domu do rodziców na Zaspę. Dwa: z Zaspy przez Owczarnię, Gołębiewo, Karwiny do Gdyni na Kamienną Górę posłuchać koncertu symfonicznej Abby. I trzy: z Gdyni do domu.Wyjechałem z Zaspy trochę spóźniony w stosunku do pierwotnego plany, więc musiałem się streszczać.
Wakacyjnie z Cedzyny. Straszne upały, ale po południu zrobiło się na tyle chłodno że udało się wyskoczyć na godzinną wycieczkę dookoła zalewu. Trasa bez większych problemów, za to z wieloma atrakcjami.
Sobotnia wycieczka przed siebie.
Miałem czas do 16-tej, jakieś 3 i pół godziny. Początek standardowo do Matarni. Potem chciałem wcelować w drogę z Klukowa do Owczarni. Droga która była na mapie papierowej i w gps-ie, ale mimo tego nie udało mi się w nią trafić. Pobudowali domów i chyba musiałbym się przebijać przez czyjeś podwórko.
Po raz pierwszy na Kaszebe Rundzie wersja 65 i wrażenia bardzo pozytywne :)
W sobotę rano wyjazd firmowym busem do Kościerzyny razem z Marcinem i Izą. Nawet bez żadnych opóźnień czasowych i nawet dobrze mi się nim jechało, a pierwszy raz prowadziłem tak duży samochód.
Piękna pogoda, słoneczko świeciło, ale nie było gorąco.
Standardowy wyjazd z domu przez Matemblewo, Matarnię, Rębiechowo. Potem przez Banino na Tuchomskie i to koniec znanej trasy. Z Tuchomskiego z przez Tokary i Hopy nad jezioro Białe. Drogi całkiem znośne, na ogół ubite gruntowe, w miarę płasko, tylko parę nieco większych zjazdów lub podjazdów.
Bardzo miła i niespieszna wycieczka z Rumii do Gdańska. Najpierw SKM-ką z Wrzeszcza do Rumii. W pociągu spotkanie w Lukspą, Rafosem i Izą. W Rumii wyjazd ul. Kamienną na dziurawą brukowaną drogę leśną. Zastanawiałem się czy moje opony to przeżyją. Nad jeziorem w Bieszkowicach dłuższy postój i poszukiwania zaginionego plecaka z kawą.
Karol Szklarski |
Trips | 144 |
Photos | 2686 |
Total distance | 6218 km3864 mi |
Max distance | 223 km139 mi |
Avg distance | 44 km28 mi |
Total duration | 35 days 11h:47m |
Max duration | 5 days 0h:00m |
Avg duration | 6h:05m |