Story
Tak jak poprzednim razem, pożyczam czerwony rower i jadę na podbój bliższej i dalszej okolicy.
Przez łąki pzez pola kieruję się z Cedzyny w stronę Kielc, konkretnie biorąc namiar na miejską górę Telegraf z charakterystyczną anteną na szczycie. Chwilami było ciężkawo na wertepach, ale za to podziwiałem piękne widoczki.
U podnóża góry chwila odpoczynku. Potem przez miasto jadę w kierunku stadionu. Z tego co pamiętam jest tam wiele leśnych ścieżek pieszych i rowerowych. Trochę mi szkoda czasy, więc wybieram jednak asfalt i szybko docieram do kolejnego wyciągu.
Chwilę się zastanawiam dokąd jechać. Początkowo chciałem wzdłuż rowerowego szlaku, jak na zdjęciu. Jednak w ostatniej chwili rozmyśliłem się i pocisnąłem na rezerwat Białogon. Leśna droga, trochę piaszczysta, w miarę pozioma - już myślałem że przecież u nas są takie same i po co ja tu jadę. Końcówka uroczą wąską ścieżką i nagle - niesamowite maluteńkie jeziorko pośrodku wielkiego lasu i skał. Robi wrażenie. Aż się nie chce wracać.
Słońce jednak coraz niżej i trzeba się zbierać. Jadę w kierunku cywilizacji na azymut jakąś wąską ścieżką. Docieram do szerokiej, równej asfaltowej ulicy, na której spotykam jeden samochód i kilkunastu rowerzystów. Chciałem jakoś skręcić w lewo aby przeciąć równoległą wielką główną ulicę, ale jakoś nie mogłem trafić w odpowiednią uliczkę, a tą tak fajnie i szybko się jechało, że po krótkim czasie niespodziewanie znalazłem się na dość odległej Kadzielni - zupełnie nie tam gdzie planowałem.
Kadzielnia to kolejny kielecki rezerwat skalny. Bardzo fajne miejsce, ale na piechotę. Poza tym słońce coraz niżej, a przede mną jeszcze kawał drogi. Decyduję się na szybkie zwiedzanie miasta.
Chciałem pojechać dalej wzdłuż rzeki i wrócić polnymi drogami, ale czas naglił. W dodatku zaczęła mi się kończyć bateria w telefonie. Wymieniłem więc na nową, włączyłem aplikację do nagrywania śladu i ruszam czym prędzej prosto do domu. Chodnikiem wolno szło, bo piesi, dziury, krawężniki. Zjechałem na ulicę i od razu lepiej - cisnę ile wlezie przez główne skrzyżowania, a potem szosą z Kielc do Cedzyny.
Kiedyś to była droga krajowa z takim ruchem że przejść się nie dało na drugą stronę. Teraz zbudowali równolegle nową drogę ekspresową i szosa opustoszała. Jadę szerokim poboczem, szybko i całkiem przyjemnie. Wyprzedza mnie tylko jeden autobus i ciężarówka. Niedługo przed zachodem docieram do domu.
Zabrakło mi z godziny czasu na objechanie całych Kielc, objechałem tylko pół. Sił było na dużo więcej. Może następnym razem druga połowa :)