Story
Wyjazd rano z Basią na foteliku, bo sama chciała. Na nowej pętli tramwajowej na Oruni górnej chwila przerwy na podziwianie parkingu rowerowego.
Pojechaliśmy dalej w stronę parku oruńskiego, ale gdy na jakiejś dziurze rower podskoczył, Basia razem z fotelikiem odczepiły się od roweru i wylądowały w największym błocie w okolicy. Coś takiego. Najprawdopodobniej źle go zamocowałem w uchwycie na ramie.
Basia była cała w błocie i już dalej nie chciała jechać. Mama przyjechała po nią a ja dalej pojechałem sam. Park oruński, na drugą stronę św Wojciecha i torów, potem lekko błądząc dotarłem wreszcie do Motławy.
W najdalszym miejscu od domu na jakiejś dziurze złapałem gumę "żmijkę" z tyłu. Właściwie to jeszcze nigdy nie łatałem dętki... Zestaw naprawczy z allegro i pompka z Lidla przydały się i były całkiem skuteczne. Nawet nie musiałem odczepiać koła (a próbowałem, ale nie dało się bo mi klucz przeskakiwał).
Z powrotem po drugiej stronie wody, potem do Gdańska Głównego i Kartuską do domu.
Wzdłuż wody nawierzchnia jest nieszczególna - albo takie duże betonowe płyty, albo te takie małe płyty z otworkami po których się jedzie jak po tarce. W płytach są dziury i właśnie na jednej z nich złapałem gumę.