Pąć na zakończenie pory jasnej w celu uczczenia Peruna :) Złożyliśmy ofiary pod głazem, pośpiewaliśmy, spłoszyliśmy żabę mieszkającą w głazie i wróciliśmy do domu.
Przyjazd pociągiem z Gdańska do Czarnej Wody, potem jakieś 12 km na piechotę do Kamiennych Kręgów, potem jakieś 18 km do Kalisk.
Wybraliśmy się do elektrowni wodnej w Straszynie.
Chcieliśmy sprawdzić, jak się miewają ścieżki rowerowe w Trójmieście po ulewie.
Przejażdżka do uszkodzonego zbiornika w Brętowie i przez sprzątany z błota Wrzeszcz.
Jeżeli doliczyć dojście z domu do PKM'ki i z powrotem, to razem wychodzi około 30 km na piechotę :)
Małżonek przeczołgał mnie na rowerze pod górkę i w huraganowym wietrze, a teraz pewnie jeszcze oczekuje obiadu!
Siedlce -> Cygańska Góra -> Siedlce -> Wzgórze Focha (Cmentarz Żołnierzy Francuskich) -> Cygańska Góra -> Morena (zbiornik retencyjny) -> Suchanino -> Ujeścisko (wieża widokowa) -> Morena (zakupy w Carrefourze :D) -> Suchanino -> Siedlce.
Wybraliśmy się rowerami na Westerplatte. Już na samym początku wytaplaliśmy się w gruzie zalegającym na moście Siennickim. Po zwiedzeniu Westerplatte zdecydowaliśmy się nie czekać na prom z Wisłoujścia do Nowego Portu, ponieważ tablica informacyjna wyraźnie zasugerowała nam, że prom pływa w święta, ale nie pływa w dni ustawowo wolne od pracy.
Licznik w rowerze pokazał 74 km i chyba to on ma rację, bo GPS w lesie na rowerze potrafi się zgubić.
Ciekawostka: czasem, gdy się zgubi, stawia punkt na najbliższej znanej sobie drodze na mapie. Z tym, że to nie zawsze jest właściwa droga, dlatego czasem pokazuje, że jechałem po drugiej stronie drogi albo ścieżką obok w lesie.
Spalone kalorie: ponad 8800 kcal.
Miało być dalej, ale upał mnie dobił :( za to widziałam padalca :) Do Kolbud pojechaliśmy PKS'em za 4.5 zł za osobę, do domu wróciliśmy autobusem miejskim spod Auchana.
Wyciągnęłam Małżonka na debiutancki mecz gdańskich Wikingów w II lidze. Jak było?
- przegraliśmy z Dragonami z Zielonej Góry,
- przemokliśmy do suchej nitki,
- odmroziłam sobie dupsko (a mam spore i nie jest tak łatwo je odmrozić),
- Wikingowie nawet nie podziękowali niedobitkom kibiców za doping.
Pierwszy samodzielny bezmężowski wypad na rower od sama nie wiem jak dawna! Nagrany telefonem :) Z przerwą na obiad u rodziny.
Odwiedziliśmy miejsca, w których nie było nas od dwóch lat. Endomenda mówi, że spaliłam 2663 kcal.
Jednak da się jeździć w spódnicy - ale wsiadanie na rower to porażka ;) Małżonek przeczołgał mnie po całym Trójmieście, ledwo żyję. Aha, i odradzam dojazd na falochron w Nowym Porcie, po drodze jest piach i wertepy (zawiedzionam!).
Agnieszka i Piotr Ł |
Trips | 21 |
Photos | 206 |
Total distance | 1029 km639 mi |
Max distance | 108 km67 mi |
Avg distance | 49 km30 mi |
Total duration | 4 days 21h:24m |
Max duration | 9h:58m |
Avg duration | 5h:35m |