Story
Dzień szósty. Rano czysto niebiesko. Znowu krótkie spodnie.
Zgodnie z sugerowaną trasą jedziemy pociągiem do Mniszka do granicy ze Słowacją, a potem rowerami na północ do Sącza, trzymając się z grubsza prawego brzegu rzeki Poprad.
Mała pomyłka pod koniec trasy, ale do Sącza dojechaliśmy. Szybki obiad przy rynku i do ostatecznego celu - ołtarza papieskiego.
Koniec wycieczki. Teraz Kraków, Cedzyna, Gdańsk... Ale do roboty dopiero za tydzień.