Story
Na początek kilometr od domu pierwszy problem w postaci bocznego zderzenia mnie z Basią i widowiskowej gleby na środku przejścia dla pieszych. Z kolana Basi krew sika, cała chustka czerwona, musieliśmy wrócić kawałek do carrefoura po plaster.
Zjazd Kartuską i przejazd przez miasto bez problemów. Przed bastionami Basia się zmęczyła i zauważyła jakiś plac zabaw. Odpoczęliśmy chwilę i jedziemy dalej.
Wdrapaliśmy się na jeden z bastionów. Strasznie wiało na górze. Podczepiłem hol i zjechaliśmy już jako zespół pojazdów.
Mostkiem przez opływ Motławy, potem kluczowa rzecz: trzeba jechać po właściwej stronie Motławy. Przejeżdżamy więc przez kolejny mostek, na piechotę bo ciasno wokół i z holem nie da rady wyrobić zakrętów.
Parę km dziurawych płyt i dojeżdżamy do Krępca do skrzyżowania kilku rzek. Znów kluczowa decyzja - trzeba wybrać właściwą odnogę i jechać po jej właściwej stronie. Dziury ciągną się aż do głównej drogi.
Skręcamy w lewo i drogą jedziemy kawałek do Wiśliny.
Na przyszłość trzeba by jeździć do Wiśliny starą siódemką przez Przejazdowo i Dziewięć Włók. Z tego co wiem od Przejazdowa jest tam ścieżka rowerowa. Chociaż droga przez Krępiec jest malownicza.
W Wiślinie zaczyna się ścieżka rowerowa z prawdziwego zdarzenia. Ciągnie się przez kilkanaście km, prowadzi czasem wzdłuż drogi, czasem gdzieś obok przez jakieś ciekawe miejsca.
W Wiślinie oglądamy kościół i przykościelny plac zabaw.
Jedziemy dalej do Wróblewa. Oglądamy tam piękny kościółek tuż nad rzeką i spędzamy chwilę na placu zabaw.
Dalej chcemy obejrzeć zameczek w Grabinach-Zameczku ale nie możemy trafić. Jest chyba ogrodzony i jakieś psy pilnują. Przy okazji gubimy czerwony szlak rowerowy i dalej jedziemy szosą. Na szczęście ruch jest bardzo mały. Na przyszłość trzeba będzie uważniej patrzeć na mapę, pewnie dałoby się uniknąć tej szosy.
W Suchym Dębie przerwa na obiecane lody. Kupujemy też batoniki dla wzmocnienia sił.
W Krzywym Kole dom podcieniowy i starożytny metalowy plac zabaw. Ruszamy dalej, a tu 100 m dalej wypasiony nowoczesny plac zabaw, a obok na boisku grają mecz a pół wioski kibicuje.
Za Krzywym Kołem w lewo w jakąś główniejszą drogę, ale zaraz zjeżdżamy z niej w prawo na Koźliny. Do Tczewa już niedaleko. Ruch samochodowy trochę się zwiększa.
Robimy przerwę na wale przeciwpowodziowym.
Stąd do Tczewa już tylko 5 km. Jedziemy przez miasto na oko w stronę bulwaru.
Obiad w pizzerii, potem dłuższy odpoczynek na bulwarze na ogromnym wypasionym placu zabaw.
Powrót pociągiem.