Do Gdyni i nazad

Date 2012-07-15
Distance 58.9 km36.6 mi
Duration 7h:45m
Photos 0

Map Explore

Chart (Mouse wheel zooms in)

Story

Właściwie to nie jeden wyjazd, ale trzy :) Raz: rano z domu do rodziców na Zaspę. Dwa: z Zaspy przez Owczarnię, Gołębiewo, Karwiny do Gdyni na Kamienną Górę posłuchać koncertu symfonicznej Abby. I trzy: z Gdyni do domu.Wyjechałem z Zaspy trochę spóźniony w stosunku do pierwotnego plany, więc musiałem się streszczać. Przez miasto do Oliwy, Kościerską do Owczarni, na drugą stronę obwodnicy do Biedronki po jakieś paliwo. Potem z powrotem na "naszą" stronę i do Osowy (ale mi tyłek wytrzęsło na bruku).

Chciałem spróbować drogi do Gołębiewa wzdłuż obwodnicy, mapa twierdziła że się da, ale zatopiona w błocie obręcz koła twierdziła że wręcz przeciwnie. Zatopiony chwilę później but potwierdzał wersję obręczy. Zawróciłem więc, zjechałem jak człowiek kawałek Spacerową i skręciłem w lewo na znaną i sprawdzoną drogę.

Do Karwin bez problemów. Pojechałem do ul. Sopockiej i na azymut wzdłuż torów. Plan był pojechać na Witomino i zjechać do Maksymiliana, ale pogubiłem się w tym dziwnym lesie i zamiast przejechać pod torami i dalej prosto na Witomino, to skręciłem w prawo i wzdłuż torów pojechałem do Redłowa. No nic, przynajmniej się odnalazłem i żwawo pojechałem do celu, spóźniony jedynie jakieś 20 minut.

Powrót miał być nadmorskim deptakiem ale coś mi strzeliło do głowy i pojechałem na Witomino, usiłując potem znaleźć feralne miejsce wtedy źle skręciłem. Udało się, choć nie było tak łatwo.

Potem wzdłuż drugiej strony torów. Sam nie wiem która strona gorsza. Wschodnia (do Gdyni) była dość stroma i błotnista, niezbyt przyjemna. Zachodnia (do domu) była miejscami brukowana i co chwilę były podjazdy, tylko po to aby zaraz zjechać z powrotem na dół. Zmęczyło mnie to dość mocno.

Z Karwin chciałem wcelować w Źródło Marii. Niestety ulica o nazwie "Źródło Marii" wcale nie prowadzi do przejazdu przez obwodnicę. Jak się zorientowałem to nie chciało mi się już wracać i pojechałem normalnie na Gołębiewo.

Kryzys znów dał o sobie znać i większość podjazdów pokonałem z buta. Kilka bananów od czasu zakupów w Biedronce to chyba za mało... Zmachałem się straszliwie, słońce zachodziło, więc zamiast jechać górą, zjechałem sobie całą Spacerową i wzdłuż Grunwaldzkiej udałem się w stronę domu.

Wtedy okazało się że paliwo całkiem mi się skończyło i po prostu nie dam rady. Zaparkowałem więc po McDonaldem koło Olivii i zatankowałem zestaw BigMac. Pomogło na tyle że nawet żwawo ruszyłem dalej i tylko z lekkimi problemami wdrapałem się Jaśkową na górę.

Comments